Schwenckfeldyści na Pogórzu Kaczawskim
Schwenckfeldyści na Pogórzu Kaczawskim
Schwenckfeldyści to wspólnota religijna, która swoją nazwę wzięła od założyciela Kaspara Schwenckfelda. Wspólnota ta liczy już niemal 500 lat, a jej początki sięgają właśnie Dolnego Śląska.
Ów Kaspar Schwenckfeld z Osieka (Caspar Schwenckfeld von Ossig) urodził się około 1490 r. w Osieku. Jest to niewielka miejscowość w rejonie Lubina. O jego młodości wiadomo niewiele. Wiemy, że przyszedł na świat w rodzinie szlacheckiej i studiował w Kolonii oraz w Frankfurcie nad Odrą. Około 1521 r. otrzymał posadę radcy dworu legnickiego księcia Fryderyka II. W tym też czasie zainspirowany twórczością Lutra zaczął głosić na Śląsku jego nauki.
Po wpływem Schwenckfelda książę legnicki Fryderyk II ogłosił, iż luteranizm jest religią obowiązującą w jego księstwie. Polemika między Lutrem a Schwenckfeldem doprowadziła do ostrego sporu. Według Schwenckfelda luteranizm był za mało zbliżony do pierwotnego kościoła. Uważał on wręcz, że Luter niepotrzebnie tworzy nowy Kościół, zamiast reformować stary. Konflikt doprowadził do zerwania Schwenckfelda z doktryną luterańską.
Schwenckfeldyści głosili bardzo postępowe hasła, które nie straciły na aktualności. Opowiadali się za powrotem do pierwotnego chrześcijaństwa, agitowali za wolnym dostępem do edukacji, byli przeciwni noszeniu broni i udziału w wojnach, głosili całkowitą wolność wyznania i tolerancję religijną tym samym pragnęli zaprzestać tworzeniu się podziałów między chrześcijanami, odrzucali prześladowania religijne, opowiadali się za wolnością wyrażania podglądów i wzajemnym poszanowaniem przekonań, nie uznawali składania przysięgi, postulowali rozdział kościoła od państwa, odrzucali chrzest dzieci, bowiem uważali, że chrzest może przyjąć tylko człowiek, który jest w pełni tego świadomy, uznawali równość praw kobiet i mężczyzn, propagowali wolność wyrażania podglądów i wzajemne poszanowanie przekonań.
Hasła głoszone przez Schwenckfelda z jednej strony przysporzyły mu wielu zwolenników zwłaszcza wśród ludzi młodych, a z drugiej strony wielu przeciwników. Z czasem zaczął być postrzegany, jako heretyk i wszędzie gdzie się pojawiał stawał się osobą niepożądaną. Ruch schwenckfeldiański zaczął był stopniowo wypierany i prześladowany. Schwenckfeld nie chcąc przysparzać problemów Fryderykowi II w 1529 r. opuścił Śląsk. Wyjechał najpierw do Strasburga, później do Ulm gdzie ukrywając się pod różnymi pseudonimami nadal głosił swoje nauki. W Ulm dożył 71 lat, co jak na heretyka było nie lada osiągnięciem.
Po wyjeździe Schwenckfelda część jego zwolenników wyemigrowała na ziemie kłodzką, a część osiedliła się na Pogórzu Kaczawskim zamieszkując m. in. Twardocice, Pielgrzymkę, Proboszów i Czaple. Znaczna ich część zamieszkała również na terenie dzisiejszego powiatu lwóweckiego, tj. w Dłużcu, Sobocie, Bielance i Dworku. Z osiedleniem się Schwenckfeldystów na Pogórzu Kaczawskim związana jest legenda mówiąca o tym jakoby sam diabeł pozbierał ich z okolicy Legnicy i niósł w worze do piekła, niestety zawadził o szczyt Ostrzycy i rozdarł wór, z którego rozsypali się po okolicy Schwenckfeldyści.
Zwolennicy Schwenckfelda, pomimo, iż byli szykanowani i prześladowani przez katolików i luteran zamieszkiwali w miarę spokojnie rejon Pogórza Kaczawskiego przez niemalże 200 lat. Do 1700 r. było ich około 1500 osób. Najtrudniejszy dla nich okres nastał wraz z objęciem rządów przez nieprzychylnego odszczepieńcom habsburskiego cesarza Karola VI. Władca ten otaczał się jezuitami i dążył do odbudowania jedności religijnej kościoła katolickiego. W 1719 r. do Twardocic przybyło dwóch jezuitów z misją nawrócenia niewiernych. Gdy ich misja nie przynosiła oczekiwanych rezultatów wprowadzono w stosunku do Schwenckfeldystów liczne zakazy i nakazy. Jednym z obowiązków było uczęszczanie na nauki prowadzone przez jezuitów. Za niestawiennictwo na naukach płacili wysokie kary. Za pierwszą nieusprawiedliwioną godzinę 10 talarów, za drugą 20 talarów, a za trzecią 36 talarów. W ten sposób zebrano aż 12 tysięcy talarów, za co wybudowano znajdujący się we wsi po dziś dzień kościół katolicki p.w. śś. Piotra i Pawła.
Schwenckfeldyści na Pogórzu Kaczawskim
Ograniczenia narzucane Schwenckfeldystom były coraz dotkliwsze. Wszystkie małżeństwa zawarte w duchu schwenckfeldyzmu uznano za nieważne, nie wolno im było kupować i sprzedawać gospodarstw, wprowadzono obowiązek chrzczenia dzieci, prowadzono nadzór nad osieroconymi dziećmi, które wychowywane były tylko i wyłącznie w wierze katolickiej. Przeszukiwano ich domy w poszukiwaniu pism i modlitewników. Najbardziej opornych stawiano pod pręgierzem oraz karano więzieniem. Najdotkliwszym ograniczeniem było wprowadzenie zakazu chowania zmarłych w poświeconej ziemi. Do tej pory taka forma kary była stosowana w odniesieniu do samobójców oraz tych, którzy dopuścili się zabójstwa. Zakaz ten zmusił Schwenckfeldystów do chowania swoich bliskich za wsią pod osłoną nocy wzdłuż bydlęcego traktu zwanego Bydlęcą Drogą. Szacuje się, iż w ten sposób zostało pochowanych 200-300 zwolenników Schwenckfelda.
Warunki, w jakich przyszło im żyć sprawiły, iż ponad 500 Schwenckfeldystów zdecydowało się w 1726 r. na opuszczenie Pogórza Kaczawskiego. Uciekli pod osłoną nocy tylko z tym, co mieli na sobie i co zdołali unieść. Schronienia udzielił m.in. hrabia Nicholas von Zinzendorf posiadający dobra w Górnych Łużycach. Niestety ich spokój nie trwał długo. W 1733 r. zostali ponownie zmuszeni do opuszczenia swoich domów i wyjazdu z tolerancyjnej do niedawna Saksonii. Ich tułaczka zakończyła się wraz z osiedleniem się w latach 30-tych XVII w. w Pensylwanii gdzie założyli Zrzeszenie Schwenckfelderów, a następnie swój Kościół gdzie ich potomkowie mieszkają po dziś dzień. W rejonie Ostrzycy pozostała grupa około 200 osób krzewiących nauki śląskiego reformatora.
Schwenckfeldyści nie zapomnieli o swojej obecności na Śląsku, a przede wszystkim o przodkach, którzy zostali pochowani przy Bydlęcej Drodze. Już w 1772 r. w listach pastora Christophera Schultza pojawiają się informacje o konieczności ochrony miejsca pochówku przodków, a także o ufundowaniu pomnika. Taka okazja nadarzyła się dopiero w latach 60-tych XIX w. kiedy to jeden z potomków śląskich uciekinierów dr Salomon Schultz odwiedzał europejskie szpitale. Przyjechał również do Twardocic, a jego oczom ukazał się straszny widok. Miejsce pochówku jego przodków stało się wysypiskiem śmieci, a każdy, kto potrzebował ziemi na użytek swojego gospodarstwa brał ją po prostu z tego nieformalnego cmentarza, przez co zostały odsłonięte kości.
W 1863 r. dr Schulz w porozumieniu z ówczesnym ewangelickim pastorem Twardocic (niem. Harpersdorf) Oswaldem Kandelbachem oraz współwyznawcami z Pensylwanii zebrał odpowiednią ilość pieniędzy, które pozwoliły na zakup ziemi gdzie wcześniej znajdował się cmentarz. Za zebrane pieniędze postawiono także pomnik.
Do wybuchu II wojny światowej Schwenckfeldyści wysyłali pieniądze na utrzymanie tego miejsca. Potomkowie uciekinierów z Pogórza Kaczawskiego pomimo wielkiej odległości dzielącej Pensylwanię od Śląska odwiedzali pomnik upamiętniający przodków i monitorowali jego stan. Głównym celem ich wizyt była jednak chęć pozyskania pozostawionych na tutejszych terenach materiałów, które mogłyby posłużyć do badań teologicznych i genealogicznych. Ogromny wkład w gromadzenie danych dotyczących dziejów Schwenckfeldystów wnieśli Elmer Johnson i Samuel Brecht.
Schwenckfeldyści odwiedzali Dolny Śląsk kolejno w 1934 r., 1972 r. 1998 r., 2001 r., 2003, 2007 r., 2014 r. i 2017 r. To właśnie w 1972 r. ukazał im się katastrofalny stan pomnika. Najwięcej zniszczeń powstało w okresie II wojny światowej. Na kamieniarce widoczne były ślady serii z karabinu maszynowego i pocisku artyleryjskiego. W wyniku ostrzału pomnik utracił części boku. Łupem złomiarzy padło również metalowe ogrodzenie, a dookoła znajdowały się resztki okopów i umocnień.
Po powrocie do USA Schwenckfeldyści rozpoczęli działania mające na celu uzyskanie zgody na przeprowadzenie renowacji pomnika. Pomimo wysyłania licznych pism do ambasady, (niestety tylko w j. angielskim) zajęło im to ponad ćwierć wieku. Podczas kolejnych wizyt w 1998 r. i 2001 r. dokumentowano jego stan i szukano osób, które mogłyby podjąć się odrestaurowania. W tym celu powstał Komitet Odbudowy Pomnika. Renowacji zabytku podjęła się Dolnośląska Pracownia Konserwacji Rzeźby „Grossular” we Wrocławiu reprezentowana przez renowatora Janusza Matysiaka. To właśnie dzięki niemu udało się szybko przystąpić do ratowania pomnika. W dwa i pół miesiąca załatwił wszystkie sprawy administracyjno – prawne, których nie można było zrealizować przez 26 lat.
Schwenckfeldyści na Pogórzu Kaczawskim
Wyniki renowacji przeszły najśmielsze oczekiwania. Pomnik otrzymał nowy metalowy krzyż, nowe zwieńczenie i wieżyczki. Dokonano również całkowitej rekonstrukcji tarczy herbowej Kaspara Schwenckfelda. By, choć w minimalnym stopniu zapobiec aktom wandalizmu przed pomnikiem umieszczono kamień z napisami w języku polskim i angielskim, bowiem część osób uważała, że pomnik ten upamiętnia poległych niemieckich żołnierzy.
W 2003 r. grupa Schwenckfeldystów przybyłych ze USA mogła po raz pierwszy osobiście podziwiać efekt pracy Polaków, a odnowiony pomnik został ponownie poświęcony. W kolejnych latach goście z Ameryki odwiedzali również Bielankę, Czaple, Dłużec i Sobotę. Bardzo symboliczny wymiar miała ich wizyta w 2014 r., bowiem odbyli oni swoistą pielgrzymkę i udali się szlakiem ucieczki Schwenckfeldystów.
W dalszym ciągu wiedza dotycząca Schwenckfeldystów i ich obecności na terenie Śląska jest bardzo mała. Informacje, które pojawiają się w literaturze przedmiotu są bardzo często powielane i nie wnoszą nic nowego. Skarbnicą wiedzy dotyczącą Schwenckfeldystów i zamieszkiwanych przez nich terenów jest ich biblioteka. Od lat 80-tych XIX w. Schwenckfeldyści gromadzili książki, rękopisy, pamiętniki, mapy, listy i ryciny pozostające w rękach potomków uciekinierów. Dzięki coraz bardziej zacieśnionym kontaktom i częstszym wizytom ich potomków pojawia się możliwość poznawania nowych faktów dotyczących tutejszej historii. O chęci współpracy ze strony Schwenckfeldystów może świadczyć choćby fakt, iż podczas wizyty w 2014 r. ofiarowali mieszkańcom Twardocic album, jako znak przyjaźni, szacunku i wdzięczności. Album zawierał nieznane dotąd zdjęcia Twardocic i Grodźca, w większości wykonane w latach 1906-1912 przez Elmera Johnsona, dyrektora Biblioteki Historycznej Schwenckfeldystów, którego przodkowie zamieszkiwali Pogórze Kaczawskie.
Było ich dwóch
Śląski reformator Kaspar Schwenckfeld (Caspar Schwenckfeld von Ossig) żyjący w latach 1490-1561 jest bardzo często mylony z Kasparem Schwenckfeldem (1563-1609), śląskim lekarzem i botanikiem, który przyszedł na świat dwa lata po śmierci „herektyka”. Przyrodnik określany jest mianem Śląskiego Pliniusza. Obie postacie odcisnęły trwały ślad w historii Dolnego Śląska.
Oprac. Anna Drzał
Żródła:
- zbiory archiwalne i foto Anna Drzał
- http://www.schwenkfelder.com/
- fot. Robert Zawadzki
Caspar Schwenckfeld [ Kaspar Schwenckfeld , po polsku] (1563-1609) lekarz urodzony w Greiffenbourg, Gryfów Śląski, zmarł w ?-. Opublikował w 1603 roku w Legnicy (Polska) Theriotropheum Silesiae, General Wildlife of Silesia, historycznego regionu Polski w Europie Środkowej. Niniejsza publikacja jest uważana za pierwszą regionalną dziką przyrodę Europy: